piątek, 25 grudnia 2015

Informacja

Są święta, zakończenie semestru więc na razie rozdziału nie będzie.. ale cierpliwości :) WESOŁYCH ŚWIĄT  


@imreadyjustin

środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 2

Miksy

-Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć czemu wczoraj zachowywałaś się tak źle w stosunku do Mirrandy? Naprawdę zawiodłem się na tobie Miksy.-westchnął mój szef siedząc na fotelu w swoim biurze. Pstrykał długopisem co mnie miłosiernie irytowało.
-Szefie, dobrze wiesz jakie stosunki są między mną a nią. Poza tym załatwiłam nam kontrakt, wszytko poszło dobrze i nie rozumiem o co chodzi.
-Oto, że to najlepszy klient. Zresztą nie chcę słuchać tych wymówek. Masz tak więcej nie robić. Nie obchodzi mnie co jest między wami. Praca to praca. A teraz do niej wracaj. -powiedział. Wróciłam do swojego gabinetu, spakowałam wszystkie rzeczy, biorąc klucze od mojego samochodu w ręce.

-Ja do Pana Biebera. -powiedziałam do recepcjonistki nawet się nie witając.
-Pan Bieber ma teraz przerwę. -westchnęła.
-Naprawdę mnie to nie obchodzi. Proszę go zawołać. -warknęłam. Naprawdę nie mam dziś humoru.
-Proszę poczekać chwilkę...- i tak czekałam około piętnastu minut aż wreszcie Justin przyszedł pod pokój.
-Miło Cię widzieć Miksy. -mruknął ochryple uśmiechając się zadziornie podczas otwierania mi drzwi.-Rozbierz się proszę. -mruknął oblizując wargi. Pokój jaki był taki jest. Wcale się nie zmienił. Nadal było ciemno a oświecały go świeczki.
Wyszłam z przebieralni w bieliźnie na co westchnął cicho podchodząc do mnie.
-To też zdejmij. -mruknął mi uwodzicielsko do mojego ucha trzymając mnie za gołe biodra delikatnie masując je palcami.
-Justin. -mój głos zadrżał.

Justin

-Justin- jej głos zadrżał. Cholera. Złapałem za bok jej brzucha delikatnie gładząc rękami.
-Tak Miksy?-szepnąłem blisko jej ust.
-Co robisz? -zapytała nawet na mnie nie patrząc.
-Próbuję zmusić Cię do zdjęcia tej cholernej bielizny. To tylko masaż Miksy. Tylko masaż. -uśmiechnąłem się niewinnie. Zsunąłem jej ramiączko. -Powiedziałem że następny raz będzie nago. I tak właśnie będzie kochanie. Więc wróć do przebieralni, owiń się ręcznikiem i wróć do mnie albo sam to z ciebie ściągnę. -warknąłem jej do ucha schodząc dłońmi na jej tyłek. Oh idealny.
-Dobrze. -powiedziała szeptem, odwracając się na pięcie. Ona jest taka niewinna. I pytanie to.. co do cholery się ze mną dzieje? Nigdy się tak nie zachowuje. Ale ona jest taka tajemnicza. Taka seksowna.
Kiedy wróciła do mnie owinięta ręcznikiem oblizałem usta. Dotknąłem jej pleców delikatnie pchając w stronę łóżka do masażu.
-Połóż się na plecach. -kiedy zrobiła to o co ją poprosiłem delikatnie pociągnąłem za jej ręcznik. Leżała teraz przede mną naga. Widziałem jej piękny tyłek. Boże, pomóż.
-Czy to jest normalne? -zapytała cicho. Widziałem jak bardzo skrępowana była. Ale to urocze. Cholernie urocze.
-Tak. -mruknąłem chociaż wiedziałem, że to nie prawda. Nigdy nikt nie leżał tutaj nago. Ale tak bardzo pragnąłem zobaczyć ją nago kiedy tylko pojawiła się w drzwiach. Chciałem sprawić jej przyjemność moim dotykiem. Czy to coś złego? Nalałem trochę płynu na rękę po czym zacząłem masować jej skórę na plecach, która teraz świeciła. Zjechałem rękami trochę niżej, a potem jeszcze niżej, aż dotknąłem jej jędrnego tyłka. Kurwa. Delikatnie masowałem jej pośladki.
-Przekręci się proszę.- przygryzłem płatek jej ucha mrucząc cicho.
-Ale..-zaczęła cicho.
-Po prostu to zrób.- pocałowałem jej kark prostując się.
-Cholera. Pójdę za to do piekła. -powiedziała już pewnie po czym odwróciła się. Teraz leżała na plecach a ja mogłem podziwiać jej jędrne ciało. Jej długie nogi były złączone.
-Więc znajdziemy się tam razem. -powiedziałem oblizując usta i spoglądając na nią. Zaśmiała się cicho.
-Rób co masz robić. -powiedziała. Nalałem po raz kolejny płyny na rękę. Na początku masowałem jej brzuch po czym położyłem rękę na jej piersi lekko ugniatając. Jęknęła cicho. Czułem jak w moich bokserkach robi się ciaśniej.
-Justin- jęknęła. -Co my robimy? Tak nie powinno być. Mnie tu nie powinno być. -mruknęła cicho.
-Po prostu się odpręż. Rozchyl swoje nogi. Zrób to Miksy. Po prostu. -powiedziałem masując jej uda.
-Zrobię to. Ale chciałbym żebyś mnie pocałował. Proszę.-spojrzała na mnie błagalnie. Oblizałem usta pochylając się trochę. Dmuchnąłem w jej wargi. Po chwili przybliżyłem się bardziej stykając je ze sobą. Na początku się nie poruszałam. Ale poczułem jak jej wargi przejmują kontrolę. Oddałem pocałunek. Zwilżyłem jej wargi prosząc o dostęp. Ręką masowałem jej brzuch. Czułem jej język na moim. To było takie namiętne. Pełne seksu i pożądania. Oderwałem się od niej. Włożyłem rękę między jej nogi. Masowałem wewnętrzną stronę ud.
-Dotknij mnie tam. Proszę. Jutro o tym zapomnimy. Jutro będę żałować. Ale dotknij mnie proszę.- wiła się na łóżku. Położyłem rękę na jej ciepłą cipkę. Delikatnie masowałem. Czułem jak wilgotna jest. I to dla mnie. Przeze mnie. Wsunąłem palec w jej ciasną szczelinę. Jęknęła przeciągle.
-Kurwa, kurwa,kurwa. -warknąłem wsuwając w nią palce. Poczułem jej soki na moich palcach. Delikatnie złapałem ją za rękę i pomogłem jej wstać. Widziałem strumień spływający po jej nogach. -Jesteś idealna dla mnie Miksy. Powiedziałem całując ją namiętnie. Poczułem jej dłoń na moich spodniach w moim miejscu intymnym. Ścisnęła je delikatnie na co syknąłem. Przerwał nam głos dochodzący zza drzwi. Szybko odskoczyłam od niego opamiętując się. Pobiegłam do przebieralni, zakładając swoje rzeczy z powrotem. Kiedy wyszłam zobaczyłam młodą blondynkę. Myślę, że i ona czekała na wizytę. Spojrzałam na Justina po czym wyszłam z pokoju.
-Poczekaj!-krzyknął idąc za mną korytarzem.
-To nie powinno się zdarzyć, cholera!- warknęłam po czym wybiegłam Co ja zrobiłam? 

Przekroczyłam próg mojego biura. Kiedy tylko weszłam szef dał mi stertę papierów, którymi muszę się zająć. Przeglądając dokumenty zadzwonił mój telefon na co westchnęłam cicho.
-Jackob naprawdę nie mam czasu. -warknęłam do telefonu. Mój brat jest drugim najbardziej irytującym człowiekiem na świecie, zaraz po Mirrandzie.
-Miksy.. mama miała wypadek. -załkał
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Przepraszam za taki krótki rozdział. Dowiedziałam się, że nie jadę na koncert Justina. Nie mam siły.


















środa, 2 grudnia 2015

Rozdział 1

Miksy

Północ.
    Leżałam na łóżku, patrząc w niebo, które oświetlał piękny, czerwony księżyc. Co mogę powiedzieć? Uwielbiam taki stan. To uczucie kiedy leżysz, słuchasz muzyki, za oknem jest ciemno a jedyne co oświetla twój pokój to pełnia księżyca. Czego można pragnąć bardziej? Weekendu. Pomyślałam. Też tak macie, że nie wiecie co robić ze swoim życiem? Jutro praca. Kolejny poniedziałek. Kolejne papiery. Kolejne nudy. Kolejny zwykły dzień. Jest tylko jeden plus. Pieniądze. Duża ilość pieniędzy.
    Zerknęłam na zegarek, który wskazywał już 01.23. Westchnęłam cicho. Wyłączyłam moją ulubioną piosenkę Katy Perry i wyjęłam słuchawki z uszu, odkładając je na czarny mebel z boku.
Przekręciłam się na lewy bok, stroną do ściany, naciągnęłam swoją czarną kołdrę i zasnęłam.

     Drr drrr
Przeklęty budzik! Wymacałam ręką mojego samsunga, przejechałam palcem po ekranie, wyłączając źródło tego ogłuszającego, znienawidzonego przeze mnie dźwięku. Położyłam się na plecach oddychając głośno. Ten dzień nie zapowiada się dobrze. Wstałam, kierując się od razu do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby, po czym sięgnęłam do moich ulubionych kosmetyków. Spojrzałam w lustro, po czym stwierdziłam, że nie muszę ich używać. Dlatego też wzięłam krem na dzień Hydrafriesh z Loreala, który zdecydowanie jest moim ulubionym. Ubrałam czarne rurki i białą bluzkę z napisem Moonlight. Jak pewnie zauważyliście mam obsesję na punkcie księżyca.
Zbiegłam na dół, uprzednio pukając w pokój starszego brata. Otworzyłam lodówkę, po czym wyjęłam dwa jajka na jajecznicę. Jestem jedną z tych osób, która nienawidzi płatków owsianych. To jest mdłe i niedobre. Po usmażeniu i zjedzeniu śniadania pobiegłam na górę wymyć zęby, po czym znów zbiegłam na dół biorąc torbę i wychodząc z domu. W sumie niezły trening z rana. 

        Wchodząc do korporacji BEZFE OFF , której z całego swojego serca nie cierpię, skierowałam się na trzynaste piętro windą. Weszłam do gabinetu, gdzie już czekała moja asystentka.
-Dzień dobry Elizabeth. -powiedziałam pierwsza odwracając się w jej stronę. -zrobiłaś to o co Cię prosiłam?-dodałam
-Tak, wszystko jest już na Twoim biurku.
-Okej. W takim razie dziękuje.
-Nie ma za co. Przyszedł list do Pani. Proszę tutaj podpisać.-podała białą kartkę na której maznęłam od niechcenia swój podpis, po czym zabrałam swoją paczkę i skierowałam się do gabinetu obok. Usiałam na skórzanym, czarnym fotelu, wkładając klucze do środka. Odpakowałam paczkę, wyjmując dwa bilety i list.

Zaproszenie na tygodniowy pobyt w spa ufundowany przez BEZFE OFF, za dobrą pracę i świetny projekt wręczam Miksy Newster. 
Prezes BEZFF OFF
Tom Rocker. 

Westchnęłam cicho. W sumie to dobry pomysł. Dawno nie byłam na dobrym masażu.  Schowałam bilet do mojej czarno białej torby z Chanel. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi na co cicho zawołałam 'proszę' Na prawdę mam dużo pracy. Spojrzałam w górę i zobaczyłam przed sobą Toma. Oh cholera.
-Jutro w naszej firmie pojawi się Mirranda. -powiedział sucho. Tylko nie ona, proszę.
-W jakiej sprawie?
-Będziemy negocjować. Przygotuj proszę wszystkie dokumenty.
-Oczywiście szefie. -mruknęłam.
I tak spędziłam 3 godziny. Kiedy znalazłam się już w domu, jedyne o czym marzyłam to spanie. Jest godzina 23.36 a ja padam. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż i położyłam się spać.

Stałam przed wielkim szarym budynkiem na którym widniał napis SPA BODY. Weszłam do środka grzecznie witając się z recepcjonistką.
-W czym mogę pomóc? -zapytała nawet na mnie nie patrząc.
-Mam tutaj tygodniowy karnet na masaż. -mruknęłam machając jej przed oczami biletem.
-W takim razie zapraszam do pokoju 24, który znajduje się na pierwszym piętrze. -powiedziała stawiając pieczątkę na moim karnecie. Odebrałam go i ruszyłam schodami w poszukiwaniu pokoju. Kiedy się tam znalazłam, cicho zapukałam do drzwi. Kiedy usłyszałam proszę, weszłam rozglądając się po pokoju. Był wielki. Jego ściany były szare, w pokoju panował mrok a dookoła porozstawiane były świeczki. Idealnie. Spojrzałam przed siebie widząc kobietę w podeszłym wieku.
-Proszę się położyć. Pan Bieber zaraz przyjdzie. Tutaj ma pani ręczniki. Proszę się rozebrać, tam jest przebieralnia. -powiedziała wskazując palcem po czym wyszła z pokoju.
Weszłam do przebieralni i rozebrałam się zostawiając na sobie bieliznę. Podeszłam do łóżka i delikatnie podskoczyłam, ponieważ było ono bardzo wysokie. Położyłam się na brzuchu i czekałam na niejakiego Biebera.
Po chwili usłyszałam skrzypnięcie drzwi a zaraz po tym delikatne ręce, które delikatnie masowały moje plecy. Oh cholera. Jęknęłam głośno na co usłyszałam cichy chichot.
-To dopiero początek.-powiedział ciepły, uwodzicielski głos.-Jak ma Pani na imię?-zapytał po chwili masując dół moich pleców.
-Miksy. I mów mi po imieniu.-powiedziałam cicho relaksując się jego dotykiem. Ciekawe jak wygląda.
-Jestem Justin. Ile masz lat?
-21 a ty?
-Tak samo. Więc podoba Ci się to Miksy?
-Cholera, to jest genialne. -niemal krzyknęłam na co zaśmiał się głośno. Schylił się. Poczułam oddech na moim karku. Masował mocno moje ramiona.
-Dobrze. Połóż się na plecach.-powiedział zdejmując ręce. Delikatnie przekręciłam się na plecy i spojrzałam na jego twarz. Cholera. Jego czekoladowe tęczówki wpatrzone były w moje niebieskie. Uśmiechnął się miło. Wspiął się na łóżko siadając okrakiem na mnie na co lekko się spięłam.
-Czuje jaka spięta jesteś. Rozluźnij się.-mruknął do mojego ucha po czym wyprostował się masując mój brzuch, schodząc na nogi.
Po piętnastu minutach, kiedy wszystko dobiegło końca poszłam się ubrać w ciuchy.
-Dziękuje Panie Bieber.-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Mów mi po imieniu.- powiedział z uśmiechem dając mi swoją wizytówkę.
-W takim razie dzięki Justin. Było miło. -powiedziałam chwytając za klamkę.
-Następnym razem będzie milej, kiedy będziesz bez ubrań.-powiedział pewnie. Udając, że tego nie słyszę wyszłam z pokoju.
Kiedy dotarłam do firmy, weszłam do wielkiego biura konferencyjnego. Pierwsza osoba jaka rzuciła mi się w twarz to Mirranda Casstomer. To nie będzie dobry dzień.
         Konferencja zakończyła się dość szybko. Byłam cholernie zadowolona z siebie, ponieważ udało mi się wkurzyć Mirrande. Za to szef nie będzie dumny.                  
   


Delikatnie masował moje ramiona, całując moją szyję. Stałam odwrócona do niego tyłem. Zjechał po całej długości moich ramion, łącząc nasze palce. Ssał moją skórę na szyi. Jęknęłam cicho. Obrócił mnie przodem do siebie. Złączył nasze wargi, powoli rozpinając guzik za guzikiem w mojej koszuli. Zsunął ją, przez co opadła na ziemie. Oderwałam się od jego słodkich ust. Zdjęłam jego białą bokserkę. Położyłam rękę na jego przyrodzeniu i delikatnie masowałam.
Właśnie tak Miksy, właśnie tak.-warknął mi do ucha.
      Zerwałam się z łóżka. Co do cholery właśnie mi się śniło?











poniedziałek, 30 listopada 2015

Prolog

Znowu znalazła się w punkcie wyjścia. Nie wie dokąd dąży. Co kilka lat burzy całe swoje życie i zaczyna od nowa.

'Popiłam łyk herbaty i poczułam jej zapach. Bo są zapachy zwycięstwa, triumfu, porażki.. zapachy namiętne jak paryski romans, nowoczesne niczym drapacze chmur w Nowym Jorku albo kojące jak filiżanka japońskiej herbaty. I zapach przeraźliwego bólu.'

Codzienna rutyna. Poznawał nowy świat. Aż w końcu.. poznał ją.

'Gdy uszkodzeniu ulega coś, na czym nam zależy, nie możemy oderwać oczu- ani myśli- od szczeliny, pęknięcia, rany. Pierwsza głęboka rysa na samochodzie, pierwsze kłamstwo, na którym łapiemy nowego kochanka. Czasem te uszkodzenia można naprawić. Ale nawet w tedy te rzeczy nie odzyskają dawnego blasku, proporcji. Nigdy



'Gorący masażysta, przeciętna dziewczyna. Jeden dzień w spa.Jedno spojrzenie. Nie jedna śmieć' 


POŻĄDANIE
MIŁOŚĆ
NIENAWIŚĆ 
ŚMIERĆ